Wyszperane w przedwojennej prasie:

* Trup bez głowy w rzece i inne zdarzenia na Bugu w latach 1928-1937.

* Kryłów 1909 roku.

*  
Zakład przypłacił śmiercią

* Zabrali skarb, rozebrali figurę
* Świętokradcy na cmentarzu

* Mord w Małkowie

* Strzelanina w piwiarni

* Szukali skradzionych rzeczy, znaleźli trupa
* O tajemniczej kradzieży w Kryłowie

Jak waleczny Jankiel zabezpieczył się przed atakiem Cyganów

 

 

 

Trup bez głowy w rzece i inne zdarzenia na Bugu.

Zdarzyło się to w połowie sierpnia 1928 roku. Rybacy ze wsi Hołubie łowiący ryby w Bugu wyłowili zwłoki mężczyzny z obciętą głową. 

Początkowo funkcjonariusze Policji Państwowej nie wiele mogli zrobić. Ograniczyli się do zabezpieczenia zwłok, ich opisu i przesłuchania świadków. Personalia denata pozostały na razie tajemnicą.

- Zachodzi przypuszczenie, że mężczyzna został zamordowany, a dla zatarcia śladów zwłoki wrzucono do rzeki – spekulował 20 sierpnia 1928 r. reporter „Ziemi Lubelskiej” w artykule „Straszny połów”.

Nieco ponad tydzień później dzięki intensywnej i żmudnej pracy operacyjno-  śledczej policjantów tajemnica „trupa z odciętą głową” - jak go określiła prasa - została rozwikłana. Ustalono, że zmasakrowane zwłoki starca to trup Michaiła Szamraja 78- letniego mieszkańca wsi Mołników w gminie Grzybowice powiatu włodzimierskiego. Mordercą jest zaś jego syn 43 letni Nazar.

„ Nazar mieszkając z ojcem postanowił posiąść cały dość znaczny jego majątek. Nie mogąc się doczekać jego śmierci uplanował dla swego życiodawcy szczegółowy plan, który na samo wspomnienie ścina krew w żyłach. Było tak. W nocy z 13 na 14 sierpnia wyrodny syn poszedł do łoża ojca i uderzył go pałką w głowę – relacjonował ustalenia śledztwa 28 sierpnia dziennikarz „Ziemi Lubelskiej”.

Z dalszej części artykułu pod wiele mówiącym tytułem tytułem „Dla zdobycia majątku syn morduje ojca” dowiadujemy się: „że kiedy ojciec dawał odznaki życia synek uderzył go kilka razy obuchem siekiery w klatkę piersiową łamiąc mu 4 żebra. Potem, po bestialskim znęceniu się Szamraj legł bez ducha. Wówczas syn- zwierzę zawlókł zbroczone krwią zwłoki ojca nad rzekę Bug i tam, o zgrozo, odciął mu głowę siekierą. Następnie sięgnął z niego ubranie i bieliznę i razem z odciętą głową ojca i własną zbrukaną ojcowską krwią koszulą zapakował do worka, a nasypawszy dużo piasku wrzucił do rzeki. Syn – zwierze odwlokszy trupa o kilkadziesiąt metrów od miejsca ohydnej operacji odcięcia głowy ojcu wrzucił zwłoki do wody sądząc, że w ten sposób zatrze ślady zbrodni. Sprawiedliwości i stanie się zadość. Ohydny morderca został ujęty i osadzony w więzieniu gdzie odpokutuje swoją straszną nieludzką zbrodnię”. Jaki był epilog sądowi tej zbrodni? Cóż, wymaga to dalszego wertowania przedwojennych gazet, bo tak makabryczna zbrodnia, nie mogła pozostać przecież bez echa.

 

 *   *   *

 

Kilkanaście tygodni wcześniej śledczy musieli rozwiązać inną zagadkę. 24 maja około godziny  8.30 we wsi Prehoryłe z rzeki Bug wyłowiono zwłoki dziewczynki. Wstępnie oceniono, że mogła mieć od 9 do 12 lat. Policja postawiła hipotezę, że zwłoki do Prehyłego przepłynęły prawdopodobnie z powiatu włodzimierskiego. Przez kilka dni tożsamość dziewczynki była tajemnicą, rozpalając od plotek okoliczne wioski. Dopiero 3 czerwca 1928 r. Ziemia Lubelska” rozwiała domysły informując:

„W toku dochodzenia ustalono, że to 9 letnia Wasylisa Byk pochodzi ze wsi Litowierz  [red. prawdopodobnie Litowiż] gm. Grzybowice pow. włodzimierski”. Przyczyną śmierci było utonięcie.

 

 *   *   *

 

Z kolei 6 grudnia 1936 r. „Express Lubelski i Wołyński” donosił: „Kra wywróciła łódkę na Bugu”. Ofiarami wypadku zostali mieszkańcy osady Kryłów 18 letni Moszek Gołąb i 22 letni Aron Biterman. Młodzieńcy wybrali się do jednej ze wsi leżących po drugiej stronie Bugu celem zakupienia kilku sztuk cieląt. Obaj usiłowali się przeprawić przez Bug mała łódką. Gdy znaleźli się na środku rzeki łódka została wywrócona przez odłam kry, która płynęła gęsto tego dnia.

- Gołąb i Biterman wpadłszy do rzeki poszli na dno. Dotychczas zdołano wydobyć zwłoki Gołębia, poszukiwania Bitermana trwają – pisał Express Lubelski i Wołyński.

 

 *   *   *
 

Do kolejnej tragedii doszło kilka miesięcy później w sierpniu 1937 roku. Mieszkaniec osady Kryłów 36 letni Moszek Blander wjechał koniem zaprzężonym do wozu do rzeki Bug w celu napojenia zwierzęcia. Natrafiwszy na głębie Blander poszedł na dno rzeki wraz koniem i wozem. Informację o tym wypadku można znaleźć łamach  „Expressu Lubelskiego i Wołyńskiego z 27 sierpnia 1937”.

 _____________________________________________________________

To tylko niewielki wycinek spraw z udziałem - nazwijmy go umownie- kryłowskiego odcinka Bugu wyszperany w przedwojennej prasie. Zapewne utonięć i przeróżnych zdarzeń, także kryminalnych,  było przed wojną o wiele więcej. Wymaga to jednak dalszych badań.


 _____________________________________________________________

Kryłów 1909 roku. O tym pisała prasa:

 

            Na łamach „Ziemi Lubelskiej” z 1909 r. można przeczytać m.in. o Żydach, którzy obcinali sobie palce, aby nie pójść do wojska, o skarbie spod figury św. Jana, obrabowaniu grobu Horodyskich i głupim zakładzie, który doprowadził do śmierci.

            „Miasteczko Kryłów nad Bugiem, urocze ustronie, gdzie do dziś dnia stoją ruiny zamku obronnego, nigdy przez nikogo
z inteligencji polskiej nie było odwiedzane. Widocznie, że nie wszyscy wiedzą o malowniczym Kryłowie, bo zapewne dla zaspo-kojenia samej ciekawości przybyliby tutaj. Dobrze by to było, bo przez gościnę ludzi inteligentnych byt miasta się podnosi, a z nim oświata" – ubolewał 24 maja 1909 r. na łamach „Ziemi Lubelskiej” autor tekstu podpisany jako Feliks Dąbrowski.

            Utyskiwał, że „od dziesiątków lat oświata zgasła u nas, książek nikt nie czyta, bo nie potrafi, jedną gazetę otrzymuje miejscowy kowal, jednak wiadomości przeczytane zatrzymuje dla siebie, osoby starsze czytać potrafią modlą się więc w kościele na książkach, a inni zupełnie czytać nie potrafią, to też nic dziwnego, że rozpowszechniła się u nas głupota, pijaństwo, kradzieże, handel w całości zagarnięty przez Żydów. Smutny to acz prawdziwy obraz a wina za to spada na miejscową inteligencję, która powinna przodować i zająć się rozszerzeniem oświaty. Zachęcając do nauki i czytania gazet, dzieciom kupować elementarze, miewać odczyty, szerzyć oświatę”.

W tymże artykule znalazła się także informacja, że 28 kwietnia tego roku w sądzie miejscowym skazano 10 Żydów na 8 miesięcy więzienia za obcinanie sobie palców w celu uwolnienia się od służby wojskowej.

  _____________________________________________________________

Zakład przypłacił śmiercią

            14 września 1909 roku na łamy „Ziemi Lubelskiej” trafiła wzmianka o niezwykłym i tragicznym zdarzeniu, do którego doszło we wsi Małkowie nad Bugiem. Miejscowy kowal niejaki Mikołaj Myszczuk założył się o 10 rubli z miejscowymi gospodarzami, że  w przeciągu 2 godzin zje środek z gorącego chleba z kwartą miodu,  6 gruszek twardych, dużych oraz wypije dwie kwarty wody. Nieborak zjadł to, wygrał 10 rubli, lecz kilka dni później nacierpiawszy się zmarł w wieku 25 lat.

  _____________________________________________________________

Zabrali skarb, rozebrali figurę

            „Siedem wieków mija jak zbudowano zamek obronny
w Kryłowie i otoczono go wodą. Obecnie pozostały tylko ruiny, które dumnie sterczą nad miastem. Te same ręce, które pobudowały zamek pobudowały figurę św. Jana, która stoi na gościńcu za miastem. Mieszkańcy otaczali figurę czcią, uważali za patronkę swego” – opisał 6 października na łamach „Ziemi Lubelskiej” autor podpisany, jako „Czajka”.

            „Czajka” donosił, że 20 lat temu miejscowy niedowiarek pojechał z wozem i nakopał ziemię pod figurą. Kopiąc znalazł kociołek z pieniędzmi, po czym umknął do Galicji. Od tego czasu rozeszła się pogłoska, że są jeszcze pieniądze pod tą figurą.

            - Komu tylko była potrzeba ziemi, ten szedł pod figurę i kopał w nadziei znalezienia skarbu. Taka profanacja trwa lata i nikt się jej nie sprzeciwiał. Obecnie figura runęła na ziemię, a zbrodnicze ręce rozbiły młotem figurę na kawałki cegieł, gruz sprzedano i obecnie nie ma śladu figury, która na straży stała od wieków. Tak szanują u nas pamiątki historii – biadał autor tekstu.

  _____________________________________________________________

Świętokradcy na cmentarzu

            Niewykryci zbrodniarze dopuścili się w naszym mieście świętokradztwa. Oto dostawszy się do grobu familijnego rodziny śp. Horodyskich zbrodniarze pootwierali trumny i powyciągali z nich ciała zmarłych poszukując kosztowności. Czyn świętokradczy oburzył cała okolicę. Władze wzięły się z całą energią do wykrycia sprawców karygodnego czynu – opisywał bulwersujące zdarzenie z 15 listopada „Czajka”. „Ziemia Lubelska” w wydaniach z 1909 r. nie podaje czy świętokradców ustalono.

  _____________________________________________________________

Mord w Małkowie

            20 grudnia korespondent „Ziemi Lubelskiej” donosił
o brutalnej zbrodni, do której doszło w Małkowie. Na łąkach znaleziono zwłoki człowieka z klasy rzemieślniczej. Denat miał głowę porąbaną siekierą. Wstępne śledztwo ustaliło, że mężczyznę zabito gdzie innej, a dla zatarcia śladów zbrodni ciało przewieziono wozem na łąki i tam porzucono. Przy nieboszczyku znaleziono 3 ruble i zegarek. Kim był zabity? Nikt z miejscowych nie poznał go. 

           

            Z lektury „Ziemi Lubelskiej” z 1909 roku dowiedzieć się można także, że przy oddziale pocztowym w Kryłowie uruchomiono oddział telegraficzny z przyjmowaniem listów wewnętrznych. A także o projekcie budowy kolei rządowej, która miała biegnąć od Ostrowa przez Zawichost, Tomaszów Lubelski, Kryłów i do Włodzimierza.

 

Od redakcji:

1. Na cmentarzu prawosławnym w Małkowie znajduje się nagrobek   tragicznie zmarłego Mikołaja Myszczuka.

2. Opisana figura występuje w dokumentach kryłowskich z przełomu XVIII i XIX wieku. Stała przy Gościńcu Hrubieszowskim.

 _____________________________________________________________

Strzelanina w piwiarni

Rozróba w kwietniu 1935 roku w pijalni niejakiego Engielsberga w Kryłowie odbiła się echem po Lubelszczyźnie. Podburzony tłum chciał pobić miejscowych Żydów. Sytuację opanowała dopiero policja. Zaczęło się od tego, że do Kryłowa przybył Mieczysław O. mieszkaniec kolonii Małków. Mężczyzna „znany w okolicy złodziej i nożownik” – jak go opisała „Gazeta Lubelska Express Codzienny” - szwędając się po osadzie w pewnym momencie wywołał awanturę z kilkoma Żydami. To spowodowało zbiegowisko miejscowej ludności. Stronnicy O. z okrzykiem „Bij Żydów!” rzucili się w kierunku piwiarni niejakiego Engielsberga, gdzie kilku Żydów jadło obiad. Ci widząc zbliżający się w ich kierunku tłum zabarykadowali się, poczym zaczęli strzelać. Zrobiło się groźnie. Posłyszawszy strzały na miejsce awantury przybyła policja. Dopiero funkcjonariuszom Policji Państwowej udało się rozpędzić tłum.
W samej piwiarni przeprowadzono rewizję w poszukiwaniu broni. - Badani Żydzi wyjaśnili, że strzelali ze straszaków w obawie przez pobiciem ich przez tłum. Mieczysława O. pociągnięto do odpowiedzialności karnej za spowodowanie zajścia – kończył relację dziennikarz „Gazety Lubelskiej Expressu Codziennego”.

 _____________________________________________________________

Szukali skradzionych rzeczy znaleźli trupa”

donosiła ta sama gazeta 4 stycznia 1935 roku. Owego trupa odkryli chłopi na jednym z pól wsi Szychowice. Przez przypadek, bo poszukiwali skradzionych rzeczy swego sąsiada Aleksandra Przyta. Penetrując okoliczne pola i zarośla, dostrzegli w miarę świeżo wykopany dół. Kiedy postanowili sprawdzić, co kryje, na głębokości 1 metra 10 cm znaleźli zwłoki nieznanego mężczyzny. Nieszczęśnik został zamordowany strzałem rewolweru w czoło. Przybyła na miejsce policja i medyk sądowy na podstawie stanu zwłok stwierdzili, że morderstwa dokonano około dwa miesiące wcześniej.

 _____________________________________________________________

W lipcu 1932 roku na łamy prasy trafiła natomiast informacja o tajemniczej kradzieży w Kryłowie”.

Głos Lubelski” informował, że do mieszkania Bichlera Symchy dostali się w niewykryty na razie sposób złodzieje. Ich łupem padła spora suma, 3600 zł gotówką oraz inne pieniądze w srebrze jak ruble i korony. Gazeta podkreślała, że policja w tej spawie prowadzi energiczne dochodzenie, bo sprawa jest zagadkowa.

_____________________________________________________________

Jak waleczny Jankiel zabezpieczył się przed napadem Cyganów”

– tak informacje spod Kryłowa zatytułował 28 czerwca 1933 roku „Głos Lubelski”, opisując tragiczny wypadek, jaki zdarzył się w lesie Grab pod Kryłowem. W lesie tym rozłożył się obozem tabor Cyganów. Traf chciał, że drogą przejeżdżał kupiec żydowski Jankiel Ojsbruch z synem i właścicielem wozu Pawłem Guzem. Ojsbruch zobaczywszy Cyganów począł drżeć na całym ciele i zwierzać się towarzyszom podróży, że wykonają oni natychmiast napadł na jego osobę.
- Przestrach niczym nieuzasadniony tak podział na Żyda, że postanowił walczyć do upadłego i w razie, czego drogo sprzedać swoje życie. Na wszelki wypadek umyślił sobie grę wojenną.
W strategicznym umyśle Jankiela odezwały się zdolności wodza – pisał dziennikarz „Głosu”.
Postanowił, więc zademonstrować swoją gotowość walki. Dobył rewolweru i począł nim ostentacyjnie manipulować przed oczyma Cyganów. Ponieważ Jankielowi ręce drżały ze strachu i z powodu nieumiejętności obchodzenia się z bronią palną w pewnej chwili rozległ się strzał i ciężko raniony w plecy woźnica Paweł Guz zwalił się brocząc krwią na ziemię.
- Takie skutki heroizmu do reszty przestraszyły walczącego Żyda. Zajechawszy do szpitala w Hrubieszowie oskarżył Cyganów o zbrojny napad. Faktyczny stan rzeczy został jednak wkrótce ujawniony i Jankiel odpowie przed sądem za lekkomyślne postrzelenie Pawła Guza – informowała gazeta.

_____________________________________________________________

Na łamy prasy lat 30 trafiały także i to często informacje o licznych rewizjach u obywateli Kryłowa w celu rekwizycji nielegalnych bimbrowni. Monopol spirytusowy państwa w okolicy przełamywano, bowiem często.

_____________________________________________________________

                                                                                                                                                                                                                                                                       Opracował: Robert Horbaczewski
                                                                                                                                                                                                                                                                               www.roberthorbaczewski.pl