Publikacje:

* Organy rokokowe w kościele św. Jana Chrzciciela i muzyka liturgiczna w życiu wspólnoty parafialnej w Czerniczynie


Artykuły prasowe:

* Pamiętają o swoim pierwszym proboszczu

* Hrubieszowscy Unici

* Wojna z narodem

* Jeźdźcy ze wschodu. Czyli nasi sąsiedzi w swoich autach - hurtowniach


Wiersze:

* (w przygotowaniu)


Ciekawsze artykuły w sieci:

* 
Kościół Unicki na hrubieszowszczyźnie - geneza i charakterystyka.

* Artykuły i newsy na mmzamosc.pl




Blog:

* Mój blog


Założone i administrowane strony www:

* krylow.info

* Sanktuarium Św. Mikołaja na "Wilczym Uroczysku"

* Kościół Unicki na hrubieszowszczyźnie

* Nieoficjalna strona ZS w Kryłowie

* Strona TPKiO

*Zakład Kamieniarski "GRANBET"



Założone i administrowane fora dyskusyjne:

* Ogólnopolskie Forum Organowe

* Kościół Unicki na hrubieszowszczyźnie

* Forum Kryłowa



 


*   *   *

POWRÓT DO POCZĄTKU STRONY

*   *   *



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 
 
 

Pamiętają o swoim pierwszym proboszczu


    Miejscowość Czerniczyn wymieniana jest jako jeden z grodów czerwieńskich przez średniowiecznego kronikarza
w 1142 roku jako Czernieczks.
    Istnienie samodzielnej, łacińskiej, parafii w Czerniczynie odnotowane jest już w XV wieku. Po spaleniu się kościoła parafialnego w początkach wieku XVII, w roku 1629 jej obszar włączono do łacińskiej parafii w Hrubieszowie,
a w Czerniczynie erygowano parafię unicką, przemienioną w 1875 roku na prawosławną.
    W latach 1946-1947 prawosławni zostali przesiedleni na tereny Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, oraz na tereny „Ziem Odzyskanych”. W centrum miejscowości pozostała opuszczona murowana cerkiew, wzniesiona jeszcze przez Unitów, w roku 1870.
    Opuszczoną świątynię wydzierżawiła w 1949 roku parafia rzymskokatolicka w Hrubieszowie na kościół filialny. Posługę duszpasterską w Czerniczynie sprawowali księża dojeżdżający z Hrubieszowa. Z czasem kościół przejęto od prawosławnych na rzecz Diecezji Lubelskiej.
    20 czerwca 1957 r. ks. bp Piotr Kałwa erygował samodzielną parafię w Czerniczynie z kościołem filialnym
w Mienianach, zaś na urząd proboszcza powołał dotychczasowego wikariusza parafii Uchanie, księdza Władysława Siudema.


    Ksiądz Władysław Siudem urodził się 9 października 1921 r. w Chruślinie k. Puław. W roku 1949 w katerdrze lubelskiej przyjął święcenia kapłańskie i został zamianowany wikariuszem w parafii Mełgiew, zaś w 1950 roku Ksiądz Biskup powierzył mu urząd wikariusza w parafii Uchanie, gdzie posługiwał 7 lat.

    Przybywając do Czerniczyna pierwszy proboszcz nie miał gdzie zamieszkać, więc zatrzymał się u Państwa Wiejaków, podejmując starania o budowę plebanii i organistówki. Zatrudnił organistę, p. Kazimierza Wysockiego, oraz sprowadził do parafii XVIII-wieczne, 9-głosowe organy z dawnego kościoła parafialnego w Trzeszczanach, by muzyka liturgiczna pomagała wiernym w modlitewnym skupieniu. W roku 1962 sufragan lubelski ks. bp Henryk Strąkowski poświęcił nowe dzwony w kościele parafialnym. W roku 1967 dokonano remontu wnętrza, zaś dwa lata później elewacji kościoła parafialnego. W 1970 na wakujące stanowisko organisty zatrudnił p. Tadeusza Kaniowskiego. Zakrystianinem wówczas był p. Jan Wasilik.

    Ksiądz Władysław prócz tego, że był dobrym gospodarzem, wspominany jest przez pamiętających go parafian jako bardzo dobry duszpasterz, który prowadził duchowo czerniczyńską wspólnotę przez blisko 30 lat.

    W roku 1976 ksiądz Siudem przeniesiony został na urząd proboszcza parafii Kurów, a w roku 1991 parafii Dęba.
W 1996 roku przeszedł na emeryturę z zamieszkaniem w parafii Dęba, gdzie zmarł przy Ołtarzyu Pańskim, 16 listopada 2001 roku.


    Wdzięczna pamięć parafian z Czerniczyna mimo upływu lat wciąż jest żywa. Z racji Roku Kapłańskiego,
który obchodzimy w roku bieżącym, za aprobatą obecnego proboszcza parafii - ks. Piotra Kaweckiego, oraz zgodą Kurii Biskupiej w Zamościu, postanowili ufundować poświęconą pierwszemu rzymskokatolickiemu proboszczowi tablicę pamiątkową w kościele parafialnym.

Projekt opracował miejscowy organista – p. Tomasz Sobczuk, zaś wykonała ją firma kamieniarska “Granbet” z Kryłowa.

    Dnia 15 listopada 2009 roku o godz. 12:00, w przeddzień 8 rocznicy śmierci księdza Władysława Siudema, w kościele parafialnym w Czerniczynie odprawiona została uroczysta Msza Święta w jego intencji. Przybyli wierni, aby modlić się za swojego Duszpasterza. Najświętszą Ofiarę w intencji swojego poprzednika sprawowali: ks. Piotr Kawecki – obecny proboszcz, oraz ks. kan. Marian Garmol, który w 1976 roku przybył na miejsce ks. Siudema i przez kolejne 30 lat posługiwał jako proboszcz, oraz vicedziekan dekanatu Hrubieszów Południe. Obecnie Ksiądz Kanonik, jako rezydent, pozostał wśród nas i wspomaga obecnego proboszcza w pracy duszpasterskiej.

    Po Mszy Świętej dokonano uroczystego odsłonięcia tablicy.
Jej ufundowanie przez pamiętających parafian, jak też odłonięcie i poświęcenie przez dwóch kolejnych następców Księdza Władysława na urzędzie proboszcza czerniczyńskiego, były bardzo wymownymi akcentami. Wspaniale wpisują się one w obchody Roku Kapłańskiego, którego ideą jest zgodnie z wolą Ojca Świętego: „Wierność Chrystusa, wierność kapłana". O wiernych kapłanach pamiętają ludzie, którym niosą oni Chrystusową Ewangelię, będąc blisko nich i służąc im duchową pomocą i pełniąc duszpasterską posługę zbliżają do Pana Boga.

    W liście Benedykta XVI do kapłanów z racji obchodów Roku Kapłańskiego czytamy: „To, co w takich przypadkach może najbardziej przynieść korzyść Kościołowi, to nie tyle pedantyczne ujawnianie słabości swych sług, ile odnowiona i radosna świadomość wielkości Bożego daru, skonkretyzowanego we wspaniałych postaciach wielkodusznych duszpasterzy, zakonników żarliwych miłością Boga, a także światłych i cierpliwych kierowników duchowych".
Z całą pewnością wzór kapłana, jaki zapisał w sercach swoich parafian pierwszy proboszcz, jest żywy mimo upływu wielu lat od czasów pełnienia przez niego posługi w parafii. Można uznać ten fakt właśnie za dar o którym mówi Ojciec Święty w powyżej cytowanym liście.

    Takim „światłym i cierpliwm kierownikiem duchowym” był dla czerniczyńskich parafian Ksiądz Władysław Siudem, świadectwem czego jest właśnie ta pamiątkowa tablica, odsłonięta w przeddzień ósmej rocznicy jego śmierci, 52 lata po objęciu i 33 latach od przekazania następcy urzędu miejscowego proboszcza. Niech pamięć o nim trwa!

org. Tomasz Sobczuk


("Niedziela" Zamojsko - Lubaczowska Nr 50/2009 z 6 XII 2009 r.)








 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Hrubieszowscy Unici

    Po Unii Brzeskiej w roku 1596 hrubieszowscy parafianie obrządku wschodniego zostali włączeni do nowo utworzonego Kościoła Greckokatolickiego, który uznając zwierzchność Rzymu zachowywał swoje obrządki.
     Pierwszą budowlą murowaną była właśnie unicka cerkiew tzw. ,,Uspieńska’’ (czyli Wniebowzięcia NMP) ufundowana przez króla polskiego Zygmunta III Wazę. Cerkiew ta służyła Rusinom (Nie mylić z Rosjanami) zamieszkującymi Hrubieszów i okoliczne wioski. Według Antoniego Wiatrowskiego w Hrubieszowie istniały trzy cerkwie obrządku wschodniego. Wszystkie te świątynie podlegały Unii Brzeskiej, gdyż w źródłach historycznych nie znajdujemy śladów cerkwi prawosławnych aż do czasu rozwiązania Unii w roku 1875, gdy car siłą zmuszał unitów do przejścia na prawosławie. Biorąc pod uwagę lokalizację cerkwi, znajdowały się one w płn.-wsch. części miasta. W miejscu dzisiejszego (dawnego) Ogniska Muzycznego znajdowała się cerkiew p.w. św. Krzyża. Była to mała świątynia filialna przeniesiona w roku 1827 do Brodzicy. Drugą świątynią była cerkiew Wniebowzięcia NMP, o której wcześniej wspominałem. Znajdowała się ona przy Placu Staszica na zachód od dzisiejszego kościoła św. Stanisława Kostki. Uległa ona pożarowi w roku 1736 i nie została ponownie odbudowana. Świątynią parafialną była cerkiew p.w. św. Mikołaja (dziś kościół św. Stanisława Kostki (Sanktuarium MB. Sokalskiej)) wybudowana w latach 1795 – 1828. Cerkiew św. Mikołaja stała w tym miejscu wcześniej, jeszcze za czasów Zygmunta I Starego. Był to budynek drewniany, który ulegał częstym pożarom, a co gorsza, cerkiew ta usytuowana była bardziej w stronę północną i groziła zawaleniem, gdyż skarpa ciągle osuwała się do Huczwy. Jeszcze w czasie wojen napoleońskich służyła owa świątynia jako arsenał, a w czasie późniejszym została rozebrana. W jej miejscu znajduje się zabytkowy krzyż z kwarcytu. Przy cerkwi tej Jan III Sobieski ufundował szpital, który nie dotrwał do naszych czasów. Jedyną pozostałą w Hrubieszowie świątynią greckokatolicką jest wyżej wymieniony kościół św. Stanisława. Są tu stylizowane na sztukę romańską absydy, kaplica (dawniej) św. Marii Goretti w dawnej dzwonnicy oraz pseudogotyckie przypory. Grekokatolicy modlili się tu do 1875 roku, gdyż po zniesieniu Unii Brzeskiej świątynię przejęła parafia prawosławna, a w roku 1918 rzymskokatolicka. Pamiątkami po unitach są zabytkowa ikona z cerkwi św. Krzyża wisząca (do remontu w 2002r wisiała sukienka z kopią tej ikony.Ikona do dziś znajduje się za obrazem Św. Józefa w ołtarzu bocznym) pod chórem w kościele św. Stanisława oraz krzyż, o którym wcześniej wspominałem (za kościołem).
Grekokatolicki dekanat hrubieszowski podległy biskupowi chełmskiemu dzielił się na 18 parafii: Chyżowice, Czerniczyn z filią w Masłomęczu, Gródek Nadbużny, Gołębie, Hostynne, Hrubieszów, Kryłów z filią w Prehoryłem, Mircze, Modryń, Mołodiatycze, Nieledew, Pawłowice, Peresłowice z filiami w Bohutyczach i Gdeszynie, Podchorce z filią w Gozdowie, Ślipcze z filiami w Czumowie i Mienianach, Szychowice z filią w Małkowie, Terebiń i Werbkowice. W regionie jedyną zachowaną z wyposażeniem cerkwią greckokatolicką jest cerkiew św.Mikołaja w Horodle wzniesiona na miejscu poprzednich w 1932 roku. Służy ona rzymskokatolikom jako kościół filialny. Kościół greckokatolicki od roku 1875 do czasów międzywojennych był programowo niszczony przez władze carskie. W latach 1918 – 1945 powoli powstawał, lecz system totalitarny zadawał mu ciosy, które nie pozwoliły mu rozwijać się. Nasi bracia – unici – znaleźli schronienie w kościele katolickim. Wielu z mieszkańców Ziemi Hrubieszowskiej nie zdaje nawet sobie sprawy z tego, iż jego przodkowie byli unitami. Dziś w dobie ekumenizmu, każdy z nas musi zrozumieć, iż historia ,,... opornych unitów na ziemi Staszica...’’ jest także jego historią, gdyż jest to historia ludzi, którzy za swoją wiarę i wierność Rzeczypospolitej cierpieli wiele krzywd od kozaków w czasie rebelii Chmielnickiego, a następnie z rąk carskich. To jest historia patriotów zsyłanych na Syberię, mordowanych i bitych kozackimi nahajkami... Dziś ci męczennicy wiary w Chrystusa odeszli do wieczności, a nam pozostawili swój przykład, jak szanować wiarę ojców i być wiernym ojczyźnie. Niech ich pamięć trwa !

                                                                                                                                                                                                  Tomasz Sobczuk      


                                                     ( "Kurier Uczniowski" Nr 2 I 2000r. Wyd. ZSE Hrubieszów z późniejszymi poprawkami autora )




 

 

 

 



 Wojna z narodem

            W nocy z 12 na 13 grudnia 1981r. do kilku tysięcy mieszkań w całej Polsce wkroczyła milicja i służby bezpieczeństwa. Na podstawie wcześniej przygotowanych list aresztowano około 5 tys. osób, głównie działaczy „Solidarności”, ale także osoby, o których na podstawie domniemań lub nie sprawdzonych donosów sądzono, że są z opozycją związane. Aresztowani zostali także niedawni prominenci komunistycznej władzy, Edward Gierek i jego najbliżsi współpracownicy. Wszystkich internowano, czyli osadzono w specjalnie do tego celu przygotowanych „ośrodkach odosobnienia”. Przerwane zostały połączenia telefoniczne i teleksowe. Drogi wyjazdowe do miast zablokowano.

            Wczesnym rankiem 13 grudnia 1981r. społeczeństwo polskie dowiedziało się z przemówienia generała Jaruzelskiego, transmitowanego przez radio i telewizję, że w Polsce został wprowadzony stan wojenny . uzasadniając podjęcie tej drastycznej decyzji, Wojciech Jaruzelski powiedział narodowi:

              „[...] Ojczyzna znalazła się nad przepaścią. Dorobek wielu pokoleń –

wzniesiony z popiołów polski dom – ulega ruinie. Struktury państwa przestają działać. Gasnącej gospodarce zadawane są codziennie nowe ciosy [...] Padają wezwania do fizycznej rozprawy „czerwonych” z ludźmi o odmiennych poglądach [...] . Trzeba zapobiec, zagrodzić drogę konfrontacji, którą zapowiedzieli przywódcy „Solidarności” [...] ‘’ .

Władzę w państwie przejęła wówczas Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego (WRON) z generałem Wojciechem Jaruzelskim jako jej przewodniczącym. Zmotoryzowane Oddziały Milicji Obywatelskiej (ZOMO), Służba Bezpieczeństwa i wojsko obsadziły wszystkie kluczowe punkty w kraju. Granice państwa zamknięto, a po kraju nie wolno było podróżować bez specjalnych przepustek. Zostały zawieszone swobody obywatelskie, m.in. tajemnica korespondencji i nietykalność mieszkań. Od godziny 22.00 do 6.00 rano obowiązywała godzina milicyjna, co oznaczało zakaz opuszczania mieszkań w tym czasie. Zawieszono działalność związków zawodowych, organizacji twórczych i społecznych. Zamknięto kina, teatry, sale koncertowe, a na jakiś czas także szkoły wszystkich szczebli. Radio, telewizja i prasa, którą ograniczono tylko do dwóch gazet, podawały ściśle cenzurowane informacje. Nie zawieszono jedynie działalności PZPR, ZSL, SD i PAX.

            Reakcją na stan wojenny był masowy wybuch strajków okupacyjnych w całej Polsce. Strajkowały załogi kopalń, hut, stoczni w Trójmieście i Szczecinie, największych fabryk w kraju. Władze dławiły strajki siłą przy pomocy oddziałów ZOMO i wojska. Podczas pacyfikacji strajku w kopalni „Wujek”, 16 grudnia 1981r. doszło do tragedii.
Od salw plutonu specjalnego zginęło na miejscu siedmiu górników, dwóch zmarło z powodu odniesionych ran, inni odnieśli rany mniej groźne.


            22 lipca 1983 r. stan wojenny został formalnie odwołany. WRON rozwiązała się, a ogłoszona amnestia objęła część więźniów politycznych. Wprowadzone jednak przy okazji stanu wojennego represyjne ustawodawstwo nie tylko utrzymano, ale wzmocniono, tworząc nowe ustawy umożliwiające jeszcze bardziej surowe represje. Nadal trwały aresztowania, sądy wydawały surowe wyroki, zwalniano dyscyplinarnie ludzi z pracy za działalność, jak to określano- antysocjalistyczną.

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 ( "Kurier Uczniowski"  nr ? 2000 r. Wyd. ZSE Hrubieszów) 


 

  

  

  

 

  

"Jeźdźcy  ze wschodu. Czyli nasi sąsiedzi w swoich autach - hurtowniach".
 

        Jak zwykle podążałem rano do szkoły, gdy przechodząc przez ulicę Targową obok hrubieszowskiego rynku, zostałem zaczepiony przez kobietę w błyszczących dresach i z makijażem w kolorze ultramaryny:
       - Wodku, papirosy?
          - Nie, dziękuję - odpowiedziałem i już miałem podążać dalej, gdy stojący nieopodal mężczyzna uśmiechną się i krzyknął:
          - Pan! Słuszaj, może trzeba wam chorosziej dziewczyny? Niedrogo budiet.
          - Nie - odpowiedziałem - spieszę się -  mówiąc językiem prostym, "zbyłem gościa".      
    Na wschodni sąsiedzi jeszcze parę lat temu handlowali monetami, zapałkami, matrioszkami, skarpetami jeszcze innymi artykułami przemysłowymi. Trzy lata temu, na przykład, widziałem wystawioną na sprzedaż sprawną radiostacje polową, którą sprzedająca w wielkiej konspiracji pokazywała ukradkiem otwierając wielką kraciasta torbę z tworzywa sztucznego. Kiedyś właśnie takie torby na wózeczkach były atrybutem osób trudniących się handlem badziewiem, dziś torba taka mówi nam, że możemy kupić spirytus, wódkę lub papierosy i, jak się okazuje, spędzić upojne chwile z kobietą. I tu należy się chronić z dwóch powodów. Po pierwsze można zarazić się chorobami wenerycznymi (na wschodzie higiena "sięgnęła bruku") a także wirusem HIV. Po drugie większość kobiet w ten sposób dorabiających jest już nie pierwszej młodości i zamiast przyjemności można przeżyć koszmar...
        Należy tez wspomnieć o trunkach proponowanych przez naszych braci zza Buga. Popularny "spiryt", którego cena za 0,5l-10zł przyciąga atrakcyjnością (bo 0,5l spirytusu daje litr wódki, która kosztuje w sklepie najtaniej dwa trzy razy tyle), lecz jest to alkohol metylowy, który np. używany jest do płukania silników lub dezynfekcji, jednak w krajach byłego ZSRR, i jak się też okazuje w Polsce, używany jest w celach spożywczych.
           Inna sytuacja jest  z wódką. Pół litra trunku (banderolowanego) kosztuje od 10 ("Poliskaja", "Staroruskaja") do 15 ("Starka")    złotych. Wódka daje już prawdopodobieństwo autentycznego alkoholu spożywczego, lecz może być tzw. "podróbką" ze słynnego   "Spirytu Royal", którego spożywanie wielu przepłaciło życiem. Kiedyś zostałem zaczepiony przy bramie na hrubieszowski    "kirkut" przez pewnego "turystę", na którego szybie samochodu widniała naklejka UA i który spytał:
       - Benzynu nie potrebujetie?
       Odpowiedziałem, że nie, gdyż była to benzyna E 95, a mnie interesowałaby "bezołowiówka", lecz "turysta" nie ustępował:
       - No, możiet papierosy?
       - A jakie pan ma - spytałem z ciekawości.
       - "Prełuki", "Monte Carlo", "LM", "Brooklyny"...
       Ceny papierosów wahały się od 2 do 3,5zł.
          Inni (hurtownicy), czyli ci, którzy sprzedają z samochodów (zazwyczaj z Łady lub Wołgi), proponują karton papierosów w cenie 15zł (czyli 50% taniej niż u stojących na rynku!!)
        Żyjących z przemytu obywateli państw byłego Związku Radzieckiego jest wielu, zarobione u nas niewielkie pieniądze w innych krajach są sporymi sumami, wiec żadne działania służb MSW nie przerywają tego handlu. Bogacą się też Polacy, którzy prowadzą noclegownie (ok. 5 zł za dobę) dla wschodnich sąsiadów, korzystają obywatele RP, którzy kupują tani towar, lecz należy pamiętać, że handel ten osłabia naszą narodowa gospodarkę i jest, co tu owijać w bawełnę, procederem szkodliwym, a nawet przestępstwem...
       Lecz jak na razie bazarowi handlarze stoją w dzień i w nocy, w pogodę i niepogodę, a stać będą dopóty, dopóki my Polacy, nie będziemy się u nich zaopatrywać i dopóki rząd nie podejmie bardziej zdecydowanych kroków. I tu muszę skończyć swoje wywody, bo obiecałem sąsiadowi, że kupię mu niedrogo karton papierosów. Aby poczynić zakup, podążam do pordzewiałej "Wołgi":
      - Cześć Kola!!
      - Cześć, co tiebia potrieba ??
      - Karton tanich fajek.
      - "Prełuki" po 2zł, no po 1,80zł za paczku.
      - OK biorę.
       - Dziakuju, Czieść.                                                                                                                                                                                            ("Kurier Uczniowski"  nr ? 2000 r. Wyd. ZSE Hrubieszów)