Miejscowość
Czerniczyn wymieniana jest jako jeden z grodów czerwieńskich
przez średniowiecznego kronikarza
w 1142 roku jako Czernieczks.
Istnienie samodzielnej, łacińskiej, parafii w
Czerniczynie odnotowane jest już w XV wieku. Po spaleniu się kościoła
parafialnego w początkach wieku XVII, w roku 1629 jej obszar włączono
do łacińskiej parafii w Hrubieszowie,
a w Czerniczynie erygowano parafię unicką, przemienioną w 1875 roku na prawosławną.
W latach 1946-1947 prawosławni zostali przesiedleni
na tereny Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, oraz na
tereny „Ziem Odzyskanych”. W centrum miejscowości pozostała
opuszczona murowana cerkiew, wzniesiona jeszcze przez Unitów, w
roku 1870.
Opuszczoną świątynię wydzierżawiła w 1949 roku
parafia rzymskokatolicka w Hrubieszowie na kościół filialny.
Posługę duszpasterską w Czerniczynie sprawowali księża dojeżdżający z
Hrubieszowa. Z czasem kościół przejęto od prawosławnych na rzecz
Diecezji Lubelskiej.
20 czerwca 1957 r. ks. bp Piotr Kałwa erygował samodzielną parafię w Czerniczynie z kościołem filialnym
w Mienianach, zaś na urząd proboszcza powołał dotychczasowego wikariusza parafii Uchanie, księdza Władysława Siudema.
Ksiądz Władysław Siudem urodził się 9 października
1921 r. w Chruślinie k. Puław. W roku 1949 w katerdrze lubelskiej
przyjął święcenia kapłańskie i został zamianowany wikariuszem w parafii
Mełgiew, zaś w 1950 roku Ksiądz Biskup powierzył mu urząd wikariusza w
parafii Uchanie, gdzie posługiwał 7 lat.
Przybywając do Czerniczyna pierwszy proboszcz nie
miał gdzie zamieszkać, więc zatrzymał się u Państwa Wiejaków,
podejmując starania o budowę plebanii i organistówki. Zatrudnił
organistę, p. Kazimierza Wysockiego, oraz sprowadził do parafii
XVIII-wieczne, 9-głosowe organy z dawnego kościoła parafialnego w
Trzeszczanach, by muzyka liturgiczna pomagała wiernym w modlitewnym
skupieniu. W roku 1962 sufragan lubelski ks. bp Henryk Strąkowski
poświęcił nowe dzwony w kościele parafialnym. W roku 1967 dokonano
remontu wnętrza, zaś dwa lata później elewacji kościoła
parafialnego. W 1970 na wakujące stanowisko organisty zatrudnił p.
Tadeusza Kaniowskiego. Zakrystianinem wówczas był p. Jan Wasilik.
Ksiądz Władysław prócz tego, że był dobrym
gospodarzem, wspominany jest przez pamiętających go parafian jako
bardzo dobry duszpasterz, który prowadził duchowo czerniczyńską
wspólnotę przez blisko 30 lat.
W roku 1976 ksiądz Siudem przeniesiony został na
urząd proboszcza parafii Kurów, a w roku 1991 parafii Dęba.
W 1996 roku przeszedł na emeryturę z zamieszkaniem w parafii Dęba, gdzie zmarł przy Ołtarzyu Pańskim, 16 listopada 2001 roku.
Wdzięczna pamięć parafian z Czerniczyna mimo upływu lat wciąż jest żywa. Z racji Roku Kapłańskiego,
który obchodzimy w roku bieżącym, za aprobatą obecnego
proboszcza parafii - ks. Piotra Kaweckiego, oraz zgodą Kurii Biskupiej
w Zamościu, postanowili ufundować poświęconą pierwszemu
rzymskokatolickiemu proboszczowi tablicę pamiątkową w kościele
parafialnym.
Projekt opracował miejscowy organista – p. Tomasz Sobczuk, zaś
wykonała ją firma kamieniarska “Granbet” z Kryłowa.
Dnia 15 listopada 2009 roku o godz. 12:00, w
przeddzień 8 rocznicy śmierci księdza Władysława Siudema, w kościele
parafialnym w Czerniczynie odprawiona została uroczysta Msza Święta w
jego intencji. Przybyli wierni, aby modlić się za swojego Duszpasterza.
Najświętszą Ofiarę w intencji swojego poprzednika sprawowali: ks. Piotr
Kawecki – obecny proboszcz, oraz ks. kan. Marian Garmol,
który w 1976 roku przybył na miejsce ks. Siudema i przez kolejne
30 lat posługiwał jako proboszcz, oraz vicedziekan dekanatu
Hrubieszów Południe. Obecnie Ksiądz Kanonik, jako rezydent,
pozostał wśród nas i wspomaga obecnego proboszcza w pracy
duszpasterskiej.
Po Mszy Świętej dokonano uroczystego odsłonięcia tablicy.
Jej ufundowanie przez pamiętających parafian, jak też odłonięcie i
poświęcenie przez dwóch kolejnych następców Księdza
Władysława na urzędzie proboszcza czerniczyńskiego, były bardzo
wymownymi akcentami. Wspaniale wpisują się one w obchody Roku
Kapłańskiego, którego ideą jest zgodnie z wolą Ojca Świętego:
„Wierność Chrystusa, wierność kapłana". O wiernych kapłanach
pamiętają ludzie, którym niosą oni Chrystusową Ewangelię, będąc
blisko nich i służąc im duchową pomocą i pełniąc duszpasterską posługę
zbliżają do Pana Boga.
W liście Benedykta XVI do kapłanów z racji
obchodów Roku Kapłańskiego czytamy: „To, co w takich
przypadkach może najbardziej przynieść korzyść Kościołowi, to nie tyle
pedantyczne ujawnianie słabości swych sług, ile odnowiona i radosna
świadomość wielkości Bożego daru, skonkretyzowanego we wspaniałych
postaciach wielkodusznych duszpasterzy, zakonników żarliwych
miłością Boga, a także światłych i cierpliwych kierowników
duchowych".
Z całą pewnością wzór kapłana, jaki zapisał w sercach swoich
parafian pierwszy proboszcz, jest żywy mimo upływu wielu lat od
czasów pełnienia przez niego posługi w parafii. Można uznać ten
fakt właśnie za dar o którym mówi Ojciec Święty w powyżej
cytowanym liście.
Takim „światłym i cierpliwm kierownikiem
duchowym” był dla czerniczyńskich parafian Ksiądz Władysław
Siudem, świadectwem czego jest właśnie ta pamiątkowa tablica,
odsłonięta w przeddzień ósmej rocznicy jego śmierci, 52 lata po
objęciu i 33 latach od przekazania następcy urzędu miejscowego
proboszcza. Niech pamięć o nim trwa!
org. Tomasz Sobczuk
("Niedziela" Zamojsko - Lubaczowska Nr 50/2009 z 6 XII 2009 r.)
Hrubieszowscy Unici
Po Unii Brzeskiej w roku
1596 hrubieszowscy parafianie obrządku wschodniego zostali włączeni do
nowo utworzonego Kościoła Greckokatolickiego, który uznając
zwierzchność Rzymu zachowywał swoje obrządki.
Pierwszą budowlą
murowaną była właśnie unicka cerkiew tzw. ,,Uspieńska’’
(czyli Wniebowzięcia NMP) ufundowana przez króla polskiego
Zygmunta III Wazę. Cerkiew ta służyła Rusinom (Nie mylić z Rosjanami)
zamieszkującymi Hrubieszów i okoliczne wioski. Według Antoniego
Wiatrowskiego w Hrubieszowie istniały trzy cerkwie obrządku
wschodniego. Wszystkie te świątynie podlegały Unii Brzeskiej, gdyż w
źródłach historycznych nie znajdujemy śladów cerkwi
prawosławnych aż do czasu rozwiązania Unii w roku 1875, gdy car siłą
zmuszał unitów do przejścia na prawosławie. Biorąc pod uwagę
lokalizację cerkwi, znajdowały się one w płn.-wsch. części miasta. W
miejscu dzisiejszego (dawnego) Ogniska Muzycznego znajdowała się
cerkiew p.w. św. Krzyża. Była to mała świątynia filialna przeniesiona w
roku 1827 do Brodzicy. Drugą świątynią była cerkiew Wniebowzięcia NMP,
o której wcześniej wspominałem. Znajdowała się ona przy Placu
Staszica na zachód od dzisiejszego kościoła św. Stanisława
Kostki. Uległa ona pożarowi w roku 1736 i nie została ponownie
odbudowana. Świątynią parafialną była cerkiew p.w. św. Mikołaja (dziś
kościół św. Stanisława Kostki (Sanktuarium MB. Sokalskiej))
wybudowana w latach 1795 – 1828. Cerkiew św. Mikołaja stała w tym
miejscu wcześniej, jeszcze za czasów Zygmunta I Starego. Był to
budynek drewniany, który ulegał częstym pożarom, a co gorsza,
cerkiew ta usytuowana była bardziej w stronę północną i groziła
zawaleniem, gdyż skarpa ciągle osuwała się do Huczwy. Jeszcze w czasie
wojen napoleońskich służyła owa świątynia jako arsenał, a w czasie
późniejszym została rozebrana. W jej miejscu znajduje się
zabytkowy krzyż z kwarcytu. Przy cerkwi tej Jan III Sobieski ufundował
szpital, który nie dotrwał do naszych czasów. Jedyną
pozostałą w Hrubieszowie świątynią greckokatolicką jest wyżej
wymieniony kościół św. Stanisława. Są tu stylizowane na sztukę
romańską absydy, kaplica (dawniej) św. Marii Goretti w dawnej dzwonnicy
oraz pseudogotyckie przypory. Grekokatolicy modlili się tu do 1875
roku, gdyż po zniesieniu Unii Brzeskiej świątynię przejęła parafia
prawosławna, a w roku 1918 rzymskokatolicka. Pamiątkami po unitach są
zabytkowa ikona z cerkwi św. Krzyża wisząca (do remontu w 2002r wisiała
sukienka z kopią tej ikony.Ikona do dziś znajduje się za obrazem Św.
Józefa w ołtarzu bocznym) pod chórem w kościele św.
Stanisława oraz krzyż, o którym wcześniej wspominałem (za
kościołem).
Grekokatolicki dekanat hrubieszowski
podległy biskupowi chełmskiemu dzielił się na 18 parafii: Chyżowice,
Czerniczyn z filią w Masłomęczu, Gródek Nadbużny, Gołębie,
Hostynne, Hrubieszów, Kryłów z filią w Prehoryłem,
Mircze, Modryń, Mołodiatycze, Nieledew, Pawłowice, Peresłowice z
filiami w Bohutyczach i Gdeszynie, Podchorce z filią w Gozdowie,
Ślipcze z filiami w Czumowie i Mienianach, Szychowice z filią w
Małkowie, Terebiń i Werbkowice. W regionie jedyną zachowaną z
wyposażeniem cerkwią greckokatolicką jest cerkiew św.Mikołaja w Horodle
wzniesiona na miejscu poprzednich w 1932 roku. Służy ona
rzymskokatolikom jako kościół filialny. Kościół
greckokatolicki od roku 1875 do czasów międzywojennych był
programowo niszczony przez władze carskie. W latach 1918 – 1945
powoli powstawał, lecz system totalitarny zadawał mu ciosy,
które nie pozwoliły mu rozwijać się. Nasi bracia – unici
– znaleźli schronienie w kościele katolickim. Wielu z
mieszkańców Ziemi Hrubieszowskiej nie zdaje nawet sobie sprawy z
tego, iż jego przodkowie byli unitami. Dziś w dobie ekumenizmu, każdy z
nas musi zrozumieć, iż historia ,,... opornych unitów na ziemi
Staszica...’’ jest także jego historią, gdyż jest to
historia ludzi, którzy za swoją wiarę i wierność
Rzeczypospolitej cierpieli wiele krzywd od kozaków w czasie
rebelii Chmielnickiego, a następnie z rąk carskich. To jest historia
patriotów zsyłanych na Syberię, mordowanych i bitych kozackimi
nahajkami... Dziś ci męczennicy wiary w Chrystusa odeszli do
wieczności, a nam pozostawili swój przykład, jak szanować wiarę
ojców i być wiernym ojczyźnie. Niech ich pamięć trwa !
Tomasz Sobczuk
( "Kurier Uczniowski" Nr 2 I 2000r. Wyd. ZSE Hrubieszów z
późniejszymi poprawkami autora )
Wojna z narodem
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981r. do kilku tysięcy mieszkań w całej
Polsce wkroczyła milicja i służby bezpieczeństwa. Na podstawie
wcześniej przygotowanych list aresztowano około 5 tys. osób,
głównie działaczy „Solidarności”, ale także osoby, o
których na podstawie domniemań lub nie sprawdzonych
donosów sądzono, że są z opozycją związane. Aresztowani zostali
także niedawni prominenci komunistycznej władzy, Edward Gierek i jego
najbliżsi współpracownicy. Wszystkich internowano, czyli
osadzono w specjalnie do tego celu przygotowanych „ośrodkach
odosobnienia”. Przerwane zostały połączenia telefoniczne i
teleksowe. Drogi wyjazdowe do miast zablokowano.
Wczesnym rankiem 13 grudnia 1981r. społeczeństwo polskie dowiedziało
się z przemówienia generała Jaruzelskiego, transmitowanego przez
radio i telewizję, że w Polsce został wprowadzony stan wojenny .
uzasadniając podjęcie tej drastycznej decyzji, Wojciech Jaruzelski
powiedział narodowi:
„[...] Ojczyzna znalazła się nad przepaścią. Dorobek wielu
pokoleń –
wzniesiony
z popiołów polski dom – ulega ruinie. Struktury państwa
przestają działać. Gasnącej gospodarce zadawane są codziennie nowe
ciosy [...] Padają wezwania do fizycznej rozprawy
„czerwonych” z ludźmi o odmiennych poglądach [...] . Trzeba
zapobiec, zagrodzić drogę konfrontacji, którą zapowiedzieli
przywódcy „Solidarności” [...] ‘’ .
Władzę
w państwie przejęła wówczas Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego
(WRON) z generałem Wojciechem Jaruzelskim jako jej przewodniczącym.
Zmotoryzowane Oddziały Milicji Obywatelskiej (ZOMO), Służba
Bezpieczeństwa i wojsko obsadziły wszystkie kluczowe punkty w kraju.
Granice państwa zamknięto, a po kraju nie wolno było podróżować
bez specjalnych przepustek. Zostały zawieszone swobody obywatelskie,
m.in. tajemnica korespondencji i nietykalność mieszkań. Od godziny
22.00 do 6.00 rano obowiązywała godzina milicyjna, co oznaczało zakaz
opuszczania mieszkań w tym czasie. Zawieszono działalność
związków zawodowych, organizacji twórczych i społecznych.
Zamknięto kina, teatry, sale koncertowe, a na jakiś czas także szkoły
wszystkich szczebli. Radio, telewizja i prasa, którą ograniczono
tylko do dwóch gazet, podawały ściśle cenzurowane informacje.
Nie zawieszono jedynie działalności PZPR, ZSL, SD i PAX.
Reakcją na stan wojenny był masowy wybuch strajków okupacyjnych
w całej Polsce. Strajkowały załogi kopalń, hut, stoczni w
Trójmieście i Szczecinie, największych fabryk w kraju. Władze
dławiły strajki siłą przy pomocy oddziałów ZOMO i wojska.
Podczas pacyfikacji strajku w kopalni „Wujek”, 16 grudnia
1981r. doszło do tragedii.
Od salw plutonu specjalnego zginęło na miejscu siedmiu
górników, dwóch zmarło z powodu odniesionych ran,
inni odnieśli rany mniej groźne.
22 lipca 1983 r. stan wojenny został formalnie odwołany. WRON
rozwiązała się, a ogłoszona amnestia objęła część więźniów
politycznych. Wprowadzone jednak przy okazji stanu wojennego represyjne
ustawodawstwo nie tylko utrzymano, ale wzmocniono, tworząc nowe ustawy
umożliwiające jeszcze bardziej surowe represje. Nadal trwały
aresztowania, sądy wydawały surowe wyroki, zwalniano dyscyplinarnie
ludzi z pracy za działalność, jak to określano- antysocjalistyczną.
( "Kurier Uczniowski" nr ? 2000 r. Wyd. ZSE
Hrubieszów)
"Jeźdźcy ze wschodu. Czyli nasi sąsiedzi w swoich autach - hurtowniach".
Jak zwykle podążałem
rano do szkoły, gdy przechodząc przez ulicę Targową obok
hrubieszowskiego rynku, zostałem zaczepiony przez kobietę w
błyszczących dresach i z makijażem w kolorze ultramaryny:
- Wodku, papirosy?
- Nie,
dziękuję - odpowiedziałem i już miałem podążać dalej, gdy stojący
nieopodal mężczyzna uśmiechną się i krzyknął:
- Pan! Słuszaj, może trzeba wam chorosziej dziewczyny? Niedrogo budiet.
- Nie -
odpowiedziałem - spieszę się - mówiąc językiem prostym,
"zbyłem gościa".
Na wschodni sąsiedzi jeszcze parę lat temu
handlowali monetami, zapałkami, matrioszkami, skarpetami jeszcze innymi
artykułami przemysłowymi. Trzy lata temu, na przykład, widziałem
wystawioną na sprzedaż sprawną radiostacje polową, którą
sprzedająca w wielkiej konspiracji pokazywała ukradkiem otwierając
wielką kraciasta torbę z tworzywa sztucznego. Kiedyś właśnie takie
torby na wózeczkach były atrybutem osób trudniących się
handlem badziewiem, dziś torba taka mówi nam, że możemy kupić
spirytus, wódkę lub papierosy i, jak się okazuje, spędzić upojne
chwile z kobietą. I tu należy się chronić z dwóch
powodów. Po pierwsze można zarazić się chorobami wenerycznymi
(na wschodzie higiena "sięgnęła bruku") a także wirusem HIV. Po drugie
większość kobiet w ten sposób dorabiających jest już nie
pierwszej młodości i zamiast przyjemności można przeżyć koszmar...
Należy tez wspomnieć o
trunkach proponowanych przez naszych braci zza Buga. Popularny
"spiryt", którego cena za 0,5l-10zł przyciąga atrakcyjnością (bo
0,5l spirytusu daje litr wódki, która kosztuje w sklepie
najtaniej dwa trzy razy tyle), lecz jest to alkohol metylowy,
który np. używany jest do płukania silników lub
dezynfekcji, jednak w krajach byłego ZSRR, i jak się też okazuje w
Polsce, używany jest w celach spożywczych.
Inna
sytuacja jest z wódką. Pół litra trunku
(banderolowanego) kosztuje od 10 ("Poliskaja", "Staroruskaja") do 15
("Starka") złotych. Wódka daje już
prawdopodobieństwo autentycznego alkoholu spożywczego, lecz może być
tzw. "podróbką" ze słynnego "Spirytu Royal",
którego spożywanie wielu przepłaciło życiem. Kiedyś zostałem
zaczepiony przy bramie na hrubieszowski "kirkut"
przez pewnego "turystę", na którego szybie samochodu widniała
naklejka UA i który spytał:
- Benzynu nie potrebujetie?
Odpowiedziałem, że nie, gdyż
była to benzyna E 95, a mnie interesowałaby "bezołowiówka", lecz
"turysta" nie ustępował:
- No, możiet papierosy?
- A jakie pan ma - spytałem z ciekawości.
- "Prełuki", "Monte Carlo", "LM", "Brooklyny"...
Ceny papierosów wahały się od 2 do 3,5zł.
Inni
(hurtownicy), czyli ci, którzy sprzedają z samochodów
(zazwyczaj z Łady lub Wołgi), proponują karton papierosów w
cenie 15zł (czyli 50% taniej niż u stojących na rynku!!)
Żyjących z przemytu
obywateli państw byłego Związku Radzieckiego jest wielu, zarobione u
nas niewielkie pieniądze w innych krajach są sporymi sumami, wiec żadne
działania służb MSW nie przerywają tego handlu. Bogacą się też Polacy,
którzy prowadzą noclegownie (ok. 5 zł za dobę) dla wschodnich
sąsiadów, korzystają obywatele RP, którzy kupują tani
towar, lecz należy pamiętać, że handel ten osłabia naszą narodowa
gospodarkę i jest, co tu owijać w bawełnę, procederem szkodliwym, a
nawet przestępstwem...
Lecz jak na razie bazarowi
handlarze stoją w dzień i w nocy, w pogodę i niepogodę, a stać będą
dopóty, dopóki my Polacy, nie będziemy się u nich
zaopatrywać i dopóki rząd nie podejmie bardziej zdecydowanych
kroków. I tu muszę skończyć swoje wywody, bo obiecałem
sąsiadowi, że kupię mu niedrogo karton papierosów. Aby poczynić
zakup, podążam do pordzewiałej "Wołgi":
- Cześć Kola!!
- Cześć, co tiebia potrieba ??
- Karton tanich fajek.
- "Prełuki" po 2zł, no po 1,80zł za paczku.
- OK biorę.
- Dziakuju, Czieść.
("Kurier Uczniowski" nr ? 2000 r. Wyd. ZSE
Hrubieszów)