Moje organistowskie posługiwanie:



   Kaplica Szpitala pw. św. Jadwigi w Hrubieszowie - 1999 - 2000
 
   

   Parafia św. Stanisława w Teratynie - 2000
 


      Parafia Narodzenia NMP w Strzyżowie n. Bugiem - 2001
 


   Kaplica WZNPiE KUL oraz parafia NSPJ w Tomaszowie Lubelskim - 2002 - 2003
 



   Parafia pw. Ducha Świętego w Hrubieszowie - 2003
 



   Organista pomocniczy parafii pw. MBNP w Hrubieszowie - 2003 - 2006
 
   

   Parafia pw. św Jana Chrzciciela w Czerniczynie - 1.01. 2007 - 31.12.2009
 
   

   Parafia pw. św. Leonarda w Tyszowcach - 17.08.2016 - 18.02.2017
 
   

   Parafia pw. św Jana Chrzciciela w Czerniczynie - ponownie od 1.11. 2018 - 31.05.2025

   
         

Organy w kościele parafialnym w Czerniczynie:
 

 
 
Dyspozycja organów:

      Pedał:
      - Subbas 16'
      - Oktawbas 8'

      Manuał:
      - Mixtura 2/3' (niezrekonstruowana)
      - Oktawa 2'
      - Salicet 4'
      - Rorflet 4'
      - Flet kryty 8'
      - Flet otwarty 8'
      - Pryncypał 4'

      W kościele czerniczyńskim znajdują się rokowe organy piszczałkowe, pochodzące ze starego kościoła w Trzeszczanach. Datowane są na wiek XVIII i najprawdopodobniej w formie siedmiogłosowego pozytywu używane były pierwotnie w trzeszczańskim pałacu, by następnie trafić do drewnianego kościoła. W roku 1883 organmistrz z Tyszowiec, Andrzej Sietnicki, dobudował sekcję pedału basowego w ilości dwóch głosów. Od tamtej pory pozytyw stał się dziewięciogłosowymi organami.
 Po wybudowaniu na początku wieku XX nowego kościoła w Trzeszczanach, organy były zbyt małe do świątyni o dużej kubaturze, tak też w latach 60-tych XX w. postarano się o większe organy a te, jako zbędne, dzięki staraniom śp. ks. Władysława Siudema, zostały przetransportowane i złożone w kościele parafialnym w Czerniczynie. Był to już wówczas intrument nadgryziony zębem czasu. Doczekał się kapitalnego remontu w latach 2007-2008 przeprowadzonego przez organmistrza Adama Pachołka. Dziś jako jeden z najstarszych, o ile nie najstarszy czynny instrument w diecezji zachwyca swoim delikatnym brzmieniem.

       O pracy organisty i jej roli w obrzędach liturgicznych pisałem w publikacji: "Organy rokokowe w kościele św. Jana Chrzciciela i muzyka liturgiczna w życiu wspólnoty parafialnej w Czerniczynie", w roku 2009, a więc w swój jubileusz dziesięciolecia pracy organistowskiej, oraz z racji zakończenia remontu czerniczyńskich organów. Nie jest to bowiem ani praca lekka, ani łatwa, lecz bardzo potrzebna kościelna posługa, która pomaga wiernym poprzez śpiew modlić się, zaś poprzez piękno muzyki wznosić ich serca do Pana Boga.
Mam nadzieję, że to ziarno, które w czasie swojej pracy udało mi się zasiać w ludzkich sercach, wydało, bądź wyda plon w postaci duchowych owoców, że poprzez muzykę organiści pomagają w duchowym rozwoju i są szafarzami tak śpiewanego Słowa Bożego i nauki Kościoła, jak też animatorami piękna, oraz budowniczymi wspólnotowej jedności. Wspólny śpiew bowiem łączy ludzi, daje poczucie wspólnoty, pomagając w zacieśnianiu jej w skali parafii, włączając się w śpiew Kościoła, jako całości. Ludu Bożego.
     

Kliknij, aby przejść do publikacji
(kliknij, by zapoznać się z publikacją)
 
   
Organy w kościele parafialnym w Tyszowcach:





    Organy w kościele parafialnym pw. św. Leonarda w Tyszowcach, zostały wybudowane w 1902 roku przez firmę organmistrzowską Antoniego Szymańskiego z Warszawy.
Na kontuarcze przetrwała tabliczka, dzięki której znamy budowniczego i numer seryjny instrumentu - opus 128,28.
     Jest to instrument ośmiogłosowy, o pneumatycznej trakturze gry i rejestrów. 
Dzięki dodatkowym funkcjom, takim jak chociażby połączenie manuału z pedałem basowym, można wzmocnić brzmienie podstawy basowej (granej na dwuoktawowym pedale), dołączając głosy z klawiatury manauałowej.
    Powietrze podawane jest przez elektryczną dmuchawę, ale zachowało się także urządzenie do kalikowania, czyli pompowania powietrza za pomocą ręcznej dźwigni. Mimo, że w naszych czasach rzadko się zdarzają przerwy w dostawach energii elektrycznej, to jednak jeśli taka przerwa nastąpi, organy mogą grać nadal.
    Prócz wyżej wspomnianych funkcji, widzimy w kontuarze także dwa małe pstryczki - biały i czerwony. Za ich pomocą można uruchamiać (białym) i zamykać (czerwonym) wszystkie głosy jednocześnie. Obecnie funkcja ta wymaga poprawy i zapewne zostanie przywrócona przy najbliższym przeglądzie prowadzonym przez organmistrza.

      Dyspozycja organów:

      Pedał:
      - Sub-bas 16'
      - Violonczella 8'

      Manuał:
      - Pryncypal 8'
      - Salcyjon 8'
      - Bourdon 8'
      - Flet 4'
      - Octava 4'
      - Mixtura 2/3'  3 chóry
 
 
 
Fisharmonie:

Fisharmonia (z fr. harmonium) - instrument muzyczny z grupy idiofonów dętych klawiszowych ze stroikami przelotowymi. Wyglądem zewnętrznym przypomina pianino ścięte nisko nad klawiaturą.
Pierwsze próby skonstruowania tego instrumentu podjął we Francji w 1810 roku Grenié (żył na przełomie XVIII/XIX w.). Podstawą dla powstania fisharmonii była chińska harmonijka ustna (szeng), a właściwie zastosowane w niej "języczki przelotowe" które w XVIII wieku bardzo się rozpowszechniły w całej Europie.
Drugą, ulepszoną wersję instrumentu, zbudował August Debain w 1840 roku w Paryżu. Działanie tego instrumentu opierało się na ruchach między dwiema wiatrownicami spr�ęonego powietrza.
W 1836 roku Friedrich Buschmann, w Hamburgu skonstruował fisharmonię, której miechy nie sprężały powietrza ale wytwarzały podciśnienie - czyli nie tłoczyły, lecz zasysały powietrze. Za wynalazcę urządzenia wytwarzającego podciśnienie uważa się francuskiego rzemieślnika. Był to punkt wyjścia dla powstania fisharmonii amerykańskiej - z miechami wytwarzającymi podciśnienie, skonstruowanej w 1856 roku przez Esteya w Brattlegoro, a w 1861 przez firmę Mason and Hamlin z Bostonu. Fisharmonium amerykańskie charakteryzowało się bardziej miękkim, "organowym" brzmieniem.
Fisharmonia nie znalazła zastosowania w muzyce koncertowej. Używana była w kaplicach i kościołach.

Jak zrodziło się moje zamiłowanie do fisharmonii:

W swojej posłudze miałem przyjemność grać na  kilku świetnych fisharmoniach. W czasie posługi jako org. pomocn. w par św. Mikołaja w kaplicy hrubieszowskiego szpitala, grałem na XIX-wiecznej fisharmonii prod. firmy ze Lwowa. W Teratynie także miałem fisharmonię, lecz jej stan nie dopuszczał jej do liturgii, ale po Mszy czasem dało się na niej zagrać preludium (obecnie jest już sprawna). Gdy przeniosłem się do Strzyżowa miałem w kościele 2 fisharmonie, jedną niemiecką, z lat 60-tych XX wieku, która miała brzmienie stricto organowe, na chórze (grywałem na niej w niedzielę, święta, Msze z nabożeństwami, pogrzeby i śluby) i mniejszą przy ołtarzu bocznym, do gry na mszach w tygodniu z mniejszą liczbą wiernych.
W Czerniczynie zastałem dwie fisharmonie, obie niesprawne - jedna została przekazana do Gdeszyna, drugą wyremontowałem i służy w kościele filialnym w Mienianach.
Każdy organista, który zetknął się chociaż raz z tym instrunentem, nabiera do niego sentymentu. Pamiętam od czasu początków swej pracy, że w kościele św.St.Kostki w Hrubieszowie stała na chórze okropnie zaniedbana amerykańska fisharmonijka (typu ssącego), która po lekkiej kosmetyce wnętrza została przywrócona moim staraniem do życia i w razie braku prądu wypiera najlepsze osiągnięcia XXI wieku w dziedzinie "Klawiszów", które bez prądu są nic nie warte i może być używana...
Niezawodne fisharmonie są do dziś obecne w małych wiejskich kościółkach, zwłaszcza tych rekoncyliowanych z dawnych cerkwii, gdzie nie było organów, lub dość miejsca na ich zbudowanie, oraz we wszystkich prawie kaplicach...
Jestem przeciwny keybordom w liturgii i zawsze powtarzam, że KPK mówi o tym, iż "w liturgii ma być muzyka żywa", a można to interpretować różnie, więc tam gdzie jest to realne powinny być organy, a gdzie nie- wrócić należy do fisharmonii...
W moim mniemaniu fisharmonia zasługuje w pełni na tytuł Królowej Muzyki Liturgicznej, bez uszczerbku dla Króla Instrumentów, jakim są organy.


Dawna fisharmonia z kościoła w Czerniczynie
(przekazana do par. Gdeszyn)

Fisharmonia "Lindholm" w kościele w Czerniczynie
(obecnie w kościele filialnym w Mienianach)


Moja fisharmonia domowa:

    W domu posiadam starą, duńską, fisharmonię firmy "Aalborg" z wytwórni P. Andresen & Co.
Jest to klasyczny instrument salonowy, niemniej jednak sprawdziła by się też w niewielkim kościele, czy kaplicy.
Cenię sobie grę na "żywym" instrumencie, posiadającym mechaniczną trakturę gry i naturalne brzmienie - tego nawet najlepszy instrument elektroniczny nie odda, Może próbować naśladować, lecz nigdy nie będzie to żywa muzyka...

Mając instrument na codzień, na nim grywam dla przyjemności swojej, rodziny i gości. Kto gra na instrumencie muzycznym, ten zrozumie ile daje to satysfakcji.





Forum dla organistów i miłośników muzyki organowej:

    W roku 2004 założyłem internetowe forum dla organistów, będące alternatywą dla wcześniejszych for o tej tematyce zakładanej przez pewnego dość kontrowersyjnego młodzieńca. Mimo różnych opinii środowisk organistowskich forum wciąż rozwija się i spełnia swoje zadanie, jakim jest możliwość dyskusji pomiędzy organistami i miłośnikami muzyki organowej z Polski i nie tylko. Zapraszam do odwiedzenia "Ogólnopolskiego Forum Organowego".



    Muzyków i pasjonatów muzyki organowej, oraz organów i fisharmonii, serdecznie pozdrawiam, zwłaszcza tych, którzy mają marzenie, by kiedyś w muzycznym kierunku podążyć i grać na "królu instrumentów". Niech Ci Bóg błogosławi!

    Wszystkich zaś proszę o modlitwę w mojej intencji. 
 


*   *   *

POWRÓT DO POCZĄTKU STRONY

*   *   *



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------