HISTORIA MÓWIONA
W czwartki zawsze, w każden czwartek, w Kryłowie - jakie tam targi
byli, ło jo joj! Aż z Komorowa przyjeżdżali Żydzi, z Tyszowiec, tam
pełno tych Żydów było. Tak przyjeżdżali na te targi i przywozili
różności. Po sześć koni zakładali i jechali, tak ło. Tam była
taka droga, przecież szosy nie było, nic, tylko oni – jak już
było błoto, to było grzęsko jak nie wiadomo co, a po bokach byli kładki
takie z desek. Już tam to w Kryłowie, w mieście byli kładki porobione,
takiej szerokości – z tej strony i z tej strony, że tam to ludzie
już po suchym przechodzili, ale tędy –o jeju - jak tam nie można
było wyjść, tam ni szosy, ni niczego... Jak było mokro, to tak o
– po wodzie. Na te targowice to [z ojcem jeździłem]. Żydzi kozy
trzymali i ja musiał jechać, bo ojciec mnie brał, żeby pilnować koni,
bo kozy nie dali zjeść koniom, bo siano pozbierali po wozach wszystko.
I jeszcze zarobiłem! Tam w Poturzynie była cukrownia – tam byli
szyny kolejowe, takie kolejki byli z szyn porobione, takie wąskie i
jeszcze tymi szynami – takie byli przyczepy, niby to przyczepa,
takie wózki i buraki stamtąd wozili do Buga na tratwy, do
Strzyżowa. To nieraz końmi ciągnęli, końmi. Konie bokiem szli i
ciągnęli to. Oni szli, kolejka szła po szynach, to musieli te konie,
tak musieli równo prowadzić]. A musieli tam do Strzyżowa i
dopiero te barki, na te barki - na tratwy takie i ze Strzyżowa dopiero
Bugiem. To było dworskie, bo to z dworu przywozili te buraki. Mogło być
z Poturzyna, mogło być z Wólki, gdzie byli tylko te majątki, bo
gospodarze nie mieli przed wojną buraków, dopiero za
Niemców zaczęli dawać Niemcy. Przed wojną ludzie nie mieli,
tylko wszystko folwarki, to się płaciło dobrze, oni mieli 5 złotych
bodajże za metr buraków, to gdzież chłopu dali…
W Kryłowie
była bóżnica - tam było dużo Żydów w Kryłowie, oni mieli
bóżnicę. Bożnica była tu jak się szło na ten rozdół - co
ta drożyna szła do Buga. Bug tam, tu byli te sklepy – Szczucki,
Szutowski, i zaraz była bożnica ło tu ło. Tam był zaraz taki sklep z
wędliną, knajpa była, to Szczuckiego była ta knajpa, a tam było
Żydów bardzo dużo. Oni tam wszystko mieszkali, o tam nad tamtym
Bugiem, tam co te uliczki, tam takie byli ich domy, jak ta poczta, co
tu Antnoniuk mieszkał, od Baryluka, wzdłuż [drogi], te ich domy stali,
jeden przy drugim, jeden przy drugim, tylko tyle że przegradzał tam
Szczucki - miał ten sklep i Szutowski miał, a to byli wzdłuż drogi
całej Żydy i po tej stronie też – jak ta figura jest – od
tej figury pod sam kościół i później organistówka
i tam zaraz znów żydowskie było i tam tych Żydów było
dużo... Z trzysta rodzin ich było czy coś. Tam mało było
Polaków, tam byli tylko Żydzi i prawosławnych trochę. Żydzi
przeważnie mieli sklepy obuwnicze, mieli żelazne sklepy, na przykład tu
był taki obuwniczy sklep, tu zaraz, na przeciwko kościoła. Jak już
Żydów nie było, skądś się wziął jeden człowiek, to on tu
rozebrał i zaraz sobie swój dom postawił na tym miejscu -
szybciutko, od razu pobudował dom na tym żydowskim placu. Tam i
krawieckie było... szklarskie, co chciałeś, łokciowy sklep to Brandzia
była taka, to ona miała sklep z towarami łokciowymi, bo to wszystko
teraz gotowe jest, a kiedyś nie - materiały się kupowało i szyć, a tam
ich było dużo tych krawców. Tam poczekałeś i już masz spodnie
uszyte, nie tak o, żeś przywiózł i dłuższy czas musiałeś czekać.
Aj waj i już zrobione...
Relacja Mirosława Kopczyńskiego
Data urodzenia: 6.09.1925
Miejsce urodzenia: Wożuczyn
Biogram:
Urodzony w Wożuczynie, w wieku 2 lat przeniósł się do
Górki Zabłocia. Szkołę powszechną skończył w Małkowie. Był
żołnierzem BCH.
(informacje pobrane ze strony http://www.tnn.lublin.pl )
O Kryłowie w okresie międzywojennym przeczytasz też we Wspomnieniach Dyrektora Karowicza